2011-03-11

rana cykliczna

rzeka krwi czerpie ze źródła
wysoko na górze umysłu
gdy postanawiam nie wydać światu
dzieci o nogach gazeli
przyszłych magików słowa
synestetycznych kompozytorów
i słodkich serca piastunek

grzebię je w wacie, w morzu, w śmietniku
czerwone zaschnięte plamy
ich wielkie oczy i dzwonki głosów
odchodzą z pełnią księżyca

karą za grzech zaniechania
jest rdzawe wnętrze mych ud
w zamian za szybki pochówek genów
mam tylko ból

2011-03-11