i wiedz
że życzę ci śmierci
bojąc się tego życzenia
i siebie kiedy się
spełni
kipiącej mocarną
czernią
zniewalającą
kapryśną
być może próżną
albowiem
nie daje pewności
że właśnie
moje życzenie się spełni
i wiedz
że cofam me słowa
w momencie miękkiej
słabości
bo widzę ból
nadchodzący
tych wszystkich których masz wokół
bo lęk samotność
i rozpacz
bo puste miejsce przy boku
bo brak utyskiwań
bolesnych
jest gorszy od ich
natłoku
i wiedz, że chcę byś
odeszła
i nie wiem jak ale teraz
idź precz stąd
gdzieś do Kanady
Australii
tam gdzie cię słońce
dosięgnie i spiecze i
puszczą
twe lody wewnętrzne i
spłyniesz
na kogoś innego i z łaską
być może nawet
lecz nie tu
twe miejsce jest i nie
przy nim
tym który jest moim
puzzlem
tym z prawej i z
lewej i w środku
co też
mi pasuje jak ulał
tak pan bóg wyśnił że
razem
być mamy i wiedz że
bez niego
jest zimno i gasnę i ginę
więc idź już nie
wracaj daj przeżyć