za ciemniejącym oceanem
góry się piętrzą powoli
praryba wypełza na ląd
ważka zacina się w locie
złapana w podłużny obłok
języka zgnuśniałej żaby
koliber rozpina tęczę
pomiędzy rzeką i domem
gdy Munch wkracza na mostek
sztaludze łamie się noga
kładą się cienie do łóżek
podnoszą o wschodzie
wskazując słońcu kierunek
skowronek ciśnięty kamieniem
broczący deszczem cumulus
szkło fali rozbite o brzeg
za ciemniejącym oceanem
pokrywającym cały glob
2011-12-18
2011-12-14
obroty 1
więc jadę patrz
jak szybko
znikam
w zamkniętych szybach
warczeniu Diesla
ryku Cobaina
przed dojmującym
jej
skowytem
rozpina za mną odnóża
wije się pośród ulic
owadzią łapą wsparta o wzgórze
drugą rozgarnia chmury
by nawet księżyc mi mówił
że przecież on nadal jest
wymykam się stu przypadkom
z prędkością świetlną
tnę miasto
asfalt rozwija się zgodnie z programem
przelewa zielona fala
jakiż przychylny jest mój świat
nawet drogowcy poszli spać
na horyzoncie uwiędły dom
a na parkingu miejsce
na magnes
czeka
widzisz?
udało się
jej - uciekłam?
za kierownicą ludzki skrzep
przenika cisza
to ja
tak bardzo
boję się wyjść z samochodu
boję się wyjść z samochodu
jak szybko
znikam
w zamkniętych szybach
warczeniu Diesla
ryku Cobaina
przed dojmującym
jej
skowytem
rozpina za mną odnóża
wije się pośród ulic
owadzią łapą wsparta o wzgórze
drugą rozgarnia chmury
by nawet księżyc mi mówił
że przecież on nadal jest
wymykam się stu przypadkom
z prędkością świetlną
tnę miasto
asfalt rozwija się zgodnie z programem
przelewa zielona fala
jakiż przychylny jest mój świat
nawet drogowcy poszli spać
na horyzoncie uwiędły dom
a na parkingu miejsce
na magnes
czeka
widzisz?
udało się
jej - uciekłam?
za kierownicą ludzki skrzep
przenika cisza
to ja
tak bardzo
boję się wyjść z samochodu
boję się wyjść z samochodu
2011-12-12
samotność
nagle wleciałam w siebie
jak deszcz w ciemne jezioro
zafurkotałam między stronami
pokrętną ścieżką druku
na siebie wpadłam
mam do niej blisko
ale nie da się
przeniknąć na skróty
musiałam już kiedyś żyć
i to po wielokroć
przestawiałyśmy razem meble
schodziłyśmy do głębokiego kanionu
kryjącego podziemną rzekę
wypływającą z koziego rogu
teraz widzę ją jasną
poprzez pergamin
w czasie i w ciszy
trwa
jak deszcz w ciemne jezioro
zafurkotałam między stronami
pokrętną ścieżką druku
na siebie wpadłam
mam do niej blisko
ale nie da się
przeniknąć na skróty
musiałam już kiedyś żyć
i to po wielokroć
przestawiałyśmy razem meble
schodziłyśmy do głębokiego kanionu
kryjącego podziemną rzekę
wypływającą z koziego rogu
teraz widzę ją jasną
poprzez pergamin
w czasie i w ciszy
trwa
2011-12-10
enso
można być wszędzie
na rozfalowanych warstwach przestrzeni
lecz tylko jeden właściwy punkt
w czwartym wymiarze
samotna, najcieńsza linia
poprzez czasomierz
Teraz trwa otoczone
niezmiernymi siłami Nigdego
małe królestwo na oceanie ciemni
zadrży ręka -
linia życia zbacza
w nieistnienie udające
plany i wspomnienia
prowadź swój pędzel pewnie
poprzez wieczny przełom
zajęcia z kaligrafii
są obowiązkowe
na rozfalowanych warstwach przestrzeni
lecz tylko jeden właściwy punkt
w czwartym wymiarze
samotna, najcieńsza linia
poprzez czasomierz
Teraz trwa otoczone
niezmiernymi siłami Nigdego
małe królestwo na oceanie ciemni
zadrży ręka -
linia życia zbacza
w nieistnienie udające
plany i wspomnienia
prowadź swój pędzel pewnie
poprzez wieczny przełom
zajęcia z kaligrafii
są obowiązkowe
2011-11-28
ciała obce
ciała obce
nie rozpadają się
otorbione
nie dadzą się
usunąć w cień
świt nachodzi
ją płaczącą nad
obcym ciałem
które kiedyś było jej
ciało obce
belką w oku patrzącego
której nie wypłuczą
grube łzy
kiedy nie śpi
o trzeciej nad ranem
licząc obce ciała
które kiedyś były jednym
trwa obława
nie wiem, kto strzelał
ale mam żelazny dowód
co pnie się w górę
czerwonego strumienia.
nie rozpadają się
otorbione
nie dadzą się
usunąć w cień
świt nachodzi
ją płaczącą nad
obcym ciałem
które kiedyś było jej
ciało obce
belką w oku patrzącego
której nie wypłuczą
grube łzy
kiedy nie śpi
o trzeciej nad ranem
licząc obce ciała
które kiedyś były jednym
trwa obława
nie wiem, kto strzelał
ale mam żelazny dowód
co pnie się w górę
czerwonego strumienia.
woskowa
twoje ciepłe dłonie
umiejętne peryferia
rozognionej głowy
odpędzają muchy zimna
komary obojętności
rozgarniają liście wilgoci
pleśniowe kożuchy smutku
twoje ciepłe dłonie
wysklepiają piersi
i rzeźbią talię
woskowej figurze
zakwita dołek w policzku
kiedy się budzę
dotyka mnie gorączka
przenoszona drogą
wzrokową
to tylko drżenie ciała
odwieczne iskrzenie białek
i twoje ciepłe dłonie
imperatora
umiejętne peryferia
rozognionej głowy
odpędzają muchy zimna
komary obojętności
rozgarniają liście wilgoci
pleśniowe kożuchy smutku
twoje ciepłe dłonie
wysklepiają piersi
i rzeźbią talię
woskowej figurze
zakwita dołek w policzku
kiedy się budzę
dotyka mnie gorączka
przenoszona drogą
wzrokową
to tylko drżenie ciała
odwieczne iskrzenie białek
i twoje ciepłe dłonie
imperatora
2011-10-17
wiedz
i wiedz
że życzę ci śmierci
bojąc się tego życzenia
i siebie kiedy się
spełni
kipiącej mocarną
czernią
zniewalającą
kapryśną
być może próżną
albowiem
nie daje pewności
że właśnie
moje życzenie się spełni
i wiedz
że cofam me słowa
w momencie miękkiej
słabości
bo widzę ból
nadchodzący
tych wszystkich których masz wokół
bo lęk samotność
i rozpacz
bo puste miejsce przy boku
bo brak utyskiwań
bolesnych
jest gorszy od ich
natłoku
i wiedz, że chcę byś
odeszła
i nie wiem jak ale teraz
idź precz stąd
gdzieś do Kanady
Australii
tam gdzie cię słońce
dosięgnie i spiecze i
puszczą
twe lody wewnętrzne i
spłyniesz
na kogoś innego i z łaską
być może nawet
lecz nie tu
twe miejsce jest i nie
przy nim
tym który jest moim
puzzlem
tym z prawej i z
lewej i w środku
co też
mi pasuje jak ulał
tak pan bóg wyśnił że
razem
być mamy i wiedz że
bez niego
jest zimno i gasnę i ginę
więc idź już nie
wracaj daj przeżyć
2011-03-11
rana cykliczna
rzeka krwi czerpie ze źródła
wysoko na górze umysłu
gdy postanawiam nie wydać światu
dzieci o nogach gazeli
przyszłych magików słowa
synestetycznych kompozytorów
i słodkich serca piastunek
grzebię je w wacie, w morzu, w śmietniku
czerwone zaschnięte plamy
ich wielkie oczy i dzwonki głosów
odchodzą z pełnią księżyca
karą za grzech zaniechania
jest rdzawe wnętrze mych ud
w zamian za szybki pochówek genów
mam tylko ból
wysoko na górze umysłu
gdy postanawiam nie wydać światu
dzieci o nogach gazeli
przyszłych magików słowa
synestetycznych kompozytorów
i słodkich serca piastunek
grzebię je w wacie, w morzu, w śmietniku
czerwone zaschnięte plamy
ich wielkie oczy i dzwonki głosów
odchodzą z pełnią księżyca
karą za grzech zaniechania
jest rdzawe wnętrze mych ud
w zamian za szybki pochówek genów
mam tylko ból
2011-03-11
Subskrybuj:
Posty (Atom)