2015-11-03

spotkałam buddę, miłość w działaniu,
chrystusa, więc jako że pusty mam dom
powiedziałam mu: przyjdź, i przyszedł
tu ze mną trzymając w swojej dłoni

jak kwiat moją dłoń kościstą.
we mgle skwierczała elektryczność
i gilgotała powietrze. za pierwszym razem
miałam orgazm, a potem wszedł we mnie

od tyłu i zerżnął jak puste ciało. bolało
a potem jeszcze bolało gardło od milczenia.
za drugim razem całował mnie tak
jak trzeba, by płakać ze szczęścia.

zobaczył łzy, i spytał, czy boli, uważnie.
wcale nie. kiedy dochodził, kazał się całować.
na ścianie wykwitł śmiech kota z czeszajer,
buddy, i trwa tam do teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz