2013-04-14

do Sopot (piosenka)

W trójmieście niewielkim
Wsiadam do kolejki
Pociąg we mnie wlepia
SKM-kowe ślepia
Stocznia rozebrana
Gdańsk nie dźwignął żurawia
Mokną ptaszyska metalowe
Z robalem liny w dziobie
Rurociąg ma wiele twarzy
Piach z morza na pokłady
Politechnika i szpital
Wrzeszcz, Wrzeszcz bukowski

Wyrasta po prawej Zaspa
Co z miodowego jest plastra
Tam między blokami dyszy wiatr
I niejednemu z głowy włos tam spadł

Gdańsk Uniwersytet
Co kiedyś był tylko Przymorzem
3 kilometry do plaży się szło
Na boso, w wakacje można

Przycupnięta Oliwa
W sośninie brodzi i śni
Chlebowa dusza przez komin szła
Do mego nosa na śniadanie
A potem miejsca coraz mniej
Tu miasto się toczy wąwozem
Pomiędzy górą a morskim dnem
Na piwo można wyskoczyć
I z biegu do kraula przejść
Wyprzedzić wyścigowe konie
I już się jest, już się jest
W perle pośredniej, w Sopocie

Na końcu torów jest Gdynia
Orłowo, trzy białe maszty,
Modernizm, pierścień w odmętach
Tam dotrę gdy dnia mi starczy
Tam dotrę gdy dnia mi starczy

Niebiesko-żółta arka przemierza
To miasto przeciągłe

2 komentarze: