tej zimy cię zgubiłam
bezczynnością i słowem
karmionym jeszcze ciepłym
bochenkiem woli
obok kończyło się
czterdzieści dni obcowania
z niemo skutecznymi
narzędziami tortur
morgenszterny myśli
włosiennica wspomnień
węgliście czarny klęcznik
przyszłości rozwiniętej gdzieś
zupełnie w bok
zimna posadzka rzeczywistości
mój grzech spada na Ciebie
Twoja wina na mnie
dwie krwiste lilie
naczynia połączone
nawet biblijnie
dziś wiem że
Heisenberg był zawsze
naszym patronem
nie odmieni tego
nawet drganie strun
w wymiarach skręconych
i nie pomoże tu żaden
wyż syberyjski srebrzysty
gdy stoję na górze świata
w jego powietrzu przejrzystym
nie widzę cię
nie pada tu nawet
twój cień
poza zasięgiem
znalazłam się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz